Kultura Liberalna Kultura Liberalna
180
BLOG

Będziem Polakami

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

II wojna światowa przyniosła zniszczenia materialne oraz rozerwanie dawnej tkanki społecznej, jednak odegrała również rolę twórczą. Choć tego czasu nie można postrzegać w oderwaniu od dłuższych procesów dziejowych, był on kluczowy w ukształtowaniu tego, czym dziś jest naród polski.

Iza Mrzygłód: Żmiąca to wieś, którą badał pan przez wiele lat, a następnie opisał w książce „Odwieczny naród”. Jak II wojna światowa została zapamiętana pod Limanową?

Michał Łuczewski: Waga II wojny światowej w pamięci zbiorowej jest ogromna, przyćmiewa wszystko, co się działo przed nią i po niej. Przede wszystkim wojna była niezwykle ważna jako fragment procesu narodowotwórczego. To wtedy polskojęzyczni obywatele zdali sobie sprawę, że są Polakami. Nastąpił proces „uwewnętrznienia narodu”, który przestał być kategorią, o której się czyta w książkach, a stał się kategorią emocjonalną, zakorzenioną w naszym ciele. Możesz przecież być zabity za to, że jesteś Polakiem, i zabijasz kogoś dlatego, że jesteś Polakiem. W tym sensie II wojna światowa sprowadziła to pojęcie z nieba abstrakcji na ziemię konkretu.

IM: Lektura „Odwiecznego narodu” prowadzi jednak do wniosku – trochę wbrew powyższym tezom – że to okres powojenny był bardziej znaczący i kluczowy dla kształtowania się wspólnoty. Jeden z rozmówców mówi: „Tutaj wojna właściwie zaczęła się po wojnie”. Co więc zdarzyło się w 1945 r.?

Faktycznie, w samej Żmiącej wojna rozpoczęła się po wojnie. Nikt ze wsi nie zginął. Niemcy bali się tam wchodzić, bo na tym terenie działała silna partyzantka, byli więc dla ludności mniej realni. Natomiast komuniści – ubecja, KBW, milicja – wnikali wszędzie, wchodzili do lasu do domów i w tym sensie byli bardziej realni niż Niemcy. Powodowało to dużo większą traumę niż okupacja niemiecka. Okazuje się, że Wielka Trwoga, tak jak pisał Marcin Zaremba, w Żmiącej i w wielu wsiach podgórskich rozpoczęła się po zakończeniu wojny razem z partyzantką antykomunistyczną i z prześladowaniami ze strony reżimu stalinowskiego, trwającymi do 1953, a nawet do 1956 r.

Tyle że w opowieściach pokolenia, które tego nie przeżyło, historia powojenna zlewa się z okresem wojny. Przykładowo – babcia wspomina, jak jej mężowi w odwecie za pomaganie partyzantom KBW nasypało szkła do butów i kazało w nich biegać, a wnuczka twierdzi, że zrobili to Niemcy.

Łukasz Bertram: Ludzie łączą to w jedną całość?

Podział jest jasny dla pokolenia dziadków, którzy tego wszystkiego doświadczyli, także dla pokolenia ich synów czy córek, ale już nie dla wnuków. Walka polskich komunistów z polskimi antykomunistami jest trudna do zrozumienia. Gdzieś w tle byli Sowieci, ale tak naprawdę to Polacy walczyli z Polakami, czego najmłodsze pokolenie nie umie sobie wyobrazić. A dodatkowo pamięć tego konfliktu była wyciszana w okresie PRL-u. Widać, jak ta Wielka Trwoga, antykomunizm i komunizm są wypierane przez pamięć II wojny światowej. W rezultacie wojna dla kolejnych pokoleń staje się głównym obiektem pamięci, choć była mniej ważna na samym początku.

IM: Może więc konstrukt wojny został narzucony pamięci chłopskiej później – przez politykę historyczną PRL-u?

Nie do końca. Wojna była na pewno patriotycznym wydarzeniem. W Żmiącej opór przeciwko władzy niemieckiej był znaczący, funkcjonowało duże zgrupowanie Armii Krajowej, były też Bataliony Chłopskie. Ludzie brali udział w wojnie poprzez tajne nauczanie, nawet dzieci wiedziały, że mogą być ukarane śmiercią za to, że uczą się języka polskiego. To nie zostało później wykreowane przez politykę historyczną, ale jedynie wzmocnione – przy jednoczesnym wyciszeniu wczesnego okresu komunizmu. W ogóle w Polsce początkowy okres komunizmu jest zatarty w pamięci. Nie ma żadnego muzeum antykomunizmu, muzeum prześladowań, jak na przykład Topografia Terroru w Niemczech.

ŁB: Skoro w czasie wojny nastąpiło ukoronowanie procesu narodowotwórczego, który zachodził od dłuższego czasu, to czy ten konflikt wniósł jakąś nową treść w tę wspólnotę – przestawił historyczne zwrotnice?

Jestem przeciwnikiem pisania historii do, a później od 1945 r. W takim ustawianiu mieści się ukryte wartościowanie. Na historię powinniśmy patrzeć w kategoriach długiego trwania, kiedy wojna nie jest początkiem ani końcem, ale elementem szerszych procesów. Ale oczywiście w ich ramach wojna coś przestawiła. Ludzie stawali się Polakami już przed nią, natomiast ciekawe jest to, jakimi Polakami się stali po jej zakończeniu.

ŁB: Jak można ich scharakteryzować?

Dwudziestolecie międzywojenne to walka wszystkich ze wszystkimi o to, co to znaczy być narodem i kto do niego należy. Bardzo silny antyklerykalizm ruchu chłopskiego i silne wystąpienia Kościoła przeciw ruchowi ludowemu; antykościelne i antychłopskie nastawienie sanacji. Dzisiaj nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić natężenia tych konfliktów, które dzieliły nawet rodziny. II wojna światowa wygasza je i zastępuje walką przeciwko wspólnemu wrogowi. Tworzy się jeden naród. My przeciwko Nim. Ta wspólnota nie może być antyklerykalna, bo musimy do tego narodu wprowadzić księży, nie może być antychłopska, bo muszą też być chłopi, nie może być antypaństwowa, bo będziemy chcieli później budować razem państwo. I ta wspólnota zderzyła się później z inną wspólnotą – komunistyczną.

IM: To wizja bardzo idealistyczna. Badacze podkreślają, że wojna i okres tuż po niej to był dla społeczeństwa polskiego stan przejściowy, w którym wszelkie obowiązujące do tej pory normy uległy zawieszeniu. Wspólnota się rozpadła, różne grupy – ziemiaństwo, inteligencja, Żydzi – zostały unicestwione albo mocno przetrzebione. W tym kontekście na pierwszym planie widać raczej rozkład, a nie proces tworzenia.

Oczywiście, wojna inicjowała lub wzmacniała różne konflikty, np. klasowe, o czym też dziś zapominamy. Chociażby to, że sołtysi, czyli bogaci gospodarze, byli częścią władz okupacyjnych jako odpowiedzialni za ściąganie kontyngentów ludzkich i w naturze. A kogo najłatwiej wysłać na roboty do Niemiec? Tego, kto nie ma pola, jest niepotrzebny. W okresie przejmowania władzy komuniści wykorzystywali te antagonizmy, propaganda trąbiła o kułakach. Ten konflikt rzeczywiście miał miejsce, tylko w czasie wojny panowało przekonanie, że „policzymy się później”.

IM: Trudno scalić te dwie opowieści.

Zastanawiam się, czy nie dałoby się ich połączyć przy pomocy biblijnej formuły katechonu. Św. Paweł w Liście do Tesaloniczan tłumaczy, że apokalipsa nie nadchodzi, bo istnieje ktoś lub coś, co ją powstrzymuje, katechon. Tym, co powstrzymało rozpad polskiego społeczeństwa podczas II wojny światowej, była idea narodu. Nie oznacza to wcale, że była to idea czysta, wzniosła i pokojowa. Przeciwnie, zawierała ona w sobie, a jednocześnie tłumiła głębokie konflikty polityczne, regionalne czy klasowe. Wprowadzała porządek, a raczej jego złudzenie, pod którym skryty był chaos i rozkład. W momencie kiedy mija zagrożenie niemieckie, konflikty mogą ze wzmożoną siłą wybrzmieć.

ŁB: Na czym jednak w skali ogólnonarodowej polegały te konflikty? Klęska wrześniowa przyniosła przecież gigantyczne tąpnięcie, poprzedni porządek został zakwestionowany. Wszędzie wzrastało przekonanie, że po wojnie nie może być tak, jak dawniej, że trzeba przebudować wszystko – stosunki gospodarcze, społeczne, polityczne.

To prawda, komuniści nie byli jedynymi zwolennikami zmian. Żołnierze Batalionów Chłopskich mówili: walczymy o Polskę ludową. Oni już przed wojną wiedzieli, że II RP to nie była ich Polska. To był jedyny ruch demokratyczny, który wyznawał zasadę, że państwo należy do wszystkich członków polskiej wspólnoty, a nie tylko do elit. I to ludowcy, organizując powszechne strajki w 1937 r., stworzyli największy do czasów „Solidarności” ruch społeczny w Polsce.

Komuniści też nie wzięli się znikąd, to byli polscy komuniści. Ideologia ludowa mogła pociągać – przecież nawet słynny Józef Kuraś „Ogień” był na samym początku w UB. Dopiero później, jak się pojawiła przemoc i świadomość sowieckiej dominacji, przychodziło otrzeźwienie i szło się do lasu.

ŁB: To w ogóle jest chyba kolejna zapomniana narracja – w połowie 1944 r. Polska Partia Robotnicza miała kilka tysięcy członków, a po roku – kilkaset tysięcy. Kim byli ci ludzie, którzy doświadczyli awansu społecznego i stali się bazą społeczną dla nowego porządku? 

Cały wywiad na kulturaliberalna.pl

Cały Temat Tygodnia poświęcony rocznicy zakończenia II Wojny Światowej dostępny jest TUTAJ

Michał Łuczewski

adiunkt w Instytucie Socjologii UW, redaktor naczelny pisma "Stan Rzeczy", członek redakcji czasopisma „44 / Czterdzieści i Cztery”, dyrektor programowy Centrum Myśli Jana Pawła II. 

Iza Mrzygłód

doktorantka w Instytucie Historycznym UW.

Łukasz Bertram

redaktor działu „Patrząc” w „Kulturze Liberalnej”, doktorant w Instytucie Socjologii UW, współpracownik Ośrodka KARTA.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura