Kultura Liberalna Kultura Liberalna
237
BLOG

Elastyczności mamy już dosyć

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Gospodarka Obserwuj notkę 4

„Konkurencyjność Polski oparta na taniej sile roboczej jest za nami” – mówią zgodnie minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz i prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Elżbieta Mączyńska.

Tomasz Sawczuk: Czy Polska jest krainą prekariuszy? Często słyszymy, że nasz rynek pracy jest szczególnie dotknięty niestabilnością, a niestabilność zatrudnienia to cecha charakterystyczna tej grupy społecznej.

Władysław Kosiniak-Kamysz: Musimy patrzeć na zmiany na rynku pracy w dłuższej perspektywie, przynajmniej od czasu wybuchu kryzysu finansowego. Co wtedy było najważniejszym problemem? Na przełomie lat 2007-2008 bezrobocie w Polsce zaczęło rosnąć po okresie spadku związanego z wejściem do Unii Europejskiej i emigracją. Sięgnęło 14 proc. A ponownie zaczęło spadać dopiero dwa lata temu i dziś to już tylko nieco ponad 10 proc.

TS: Ale jaki to ma związek z prekariatem?

WK-K: Trudno było o stabilność zatrudnienia w czasach, kiedy rosło bezrobocie. Wtedy samo miejsce pracy było ważniejsze niż jego jakość. Dopiero przy spadającym bezrobociu coraz istotniejsza staje się jakość pracy, czyli przede wszystkim stabilność zatrudnienia i wysokość płac. Skończył się czas, kiedy mogliśmy sobie pozwolić na nadużywanie niektórych umów dla osiągnięcia pewnych celów. Gra idzie teraz o godną pracę.

Łukasz Pawłowski: Czy to znaczy, że jeśli z powodu, na przykład, kryzysu w Grecji sytuacja polskiej gospodarki się pogorszy, jakość zatrudnienia znów przestanie mieć znaczenie?

WK-K: Elastyczności mamy już dość, teraz musi być ona zrównoważona ochroną. Ostatnio wprowadziliśmy w tym celu trzy rozwiązania. Po pierwsze oskładkowanie umów-zleceń i tzw. zbiegów umów-zleceń. Dotychczas gdy ktoś miał dwie umowy, składki były odprowadzane z jednej, a drugiej ubezpieczenie już nie obejmowało. To problem szczególnie ważny w branży ochroniarskiej, gdzie czasem pierwsza umowa była na 100 zł i od niej odprowadzano składki, a od drugiej – na 2 tys. zł – już nie. To się skończyło. Drugie rozwiązanie to ograniczenie nadużywania terminowych umów o pracę i wydłużenie okresu wypowiedzenia, do jakiego dają prawo. Trzecia, moim zdaniem niezwykle istotna zmiana to wpisanie tzw. klauzuli społecznej do zamówień publicznych. Chodzi o to, by w przetargach publicznych – a te mają wartość nawet 11-13 proc. PKB – oferty wybierano nie tylko ze względu na cenę, lecz również na jakość zatrudnienia osób w danej firmie. Przyjęliśmy te zmiany na jesieni. Promujemy je także u siebie w resorcie, gdzie udało się przejść z umów-zleceń dla pracowników ochrony i osób sprzątających na umowy o pracę.

ŁP: Inne instytucje nie idą pana śladem. Jak podaje Najwyższa Izba Kontroli postępowania z zastosowaniem klauzul społecznych stanowią „mniej niż 1 proc. wszystkich udzielonych zamówień publicznych”!

WK-K: To dopiero początek i potencjalnie wiele miliardów złotych, które najlepiej możemy spożytkować na walkę z dualizmem na rynku pracy, czyli sytuacją, gdy dwie osoby wykonują te same prace na różne umowy. Zmiana ustaw jest potrzebna, ale bez pokazania pracodawcom, że będziemy nagradzać tych, którzy dają stabilne zatrudnienie, te zmiany będą niepełne.

TS: Twierdzi pan, że wzmacnianie bezpieczeństwa na rynku pracy to polityka przemyślana od czasu wybuchu kryzysu. A może przed wyborami rząd po prostu poczuł oddech PiS-u na plecach, a pan tylko dorabia do tego historię?

WK-K: O zmianach nie zaczęliśmy mówić teraz. Część z nich została wprowadzona w latach 2013-2014 i sukcesywnie wchodzi w życie. Dynamika zdarzeń na scenie politycznej jest znacznie większa niż na rynku pracy.

ŁP: Profesor Mączyńska polski rynek pracy ocenia znacznie surowiej.W rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim powiedziała pani: „Pod koniec lutego Komisja Europejska opublikowała cenzurkę dla Polski. Zostaliśmy mocno skarceni za lekceważenie spraw społecznych i umowy śmieciowe. Rekordowa segmentacja rynku pracy – tak o nas piszą, bo mamy już 30 proc śmieciówek”. Czy taka „cenzurka” ma dla Polski jakieś konkretne konsekwencje?

Elżbieta Mączyńska: W tym wypadku jest podobnie jak z dyrektywami, które nie są prawem, a zaleceniami. Ale jesteśmy członkiem UE, w Unii obowiązują określone zasady, powinniśmy więc zadbać o cywilizowany rynek pracy. Unia nie karci dla karcenia – chodzi o to, że taka sytuacja ma konsekwencje dla rynku w ogóle. Fakt, że jeden pracodawca zatrudnia na „śmieciówkach”, a drugi stosuje pełne oskładkowane wynagrodzenia, zakłóca konkurencję. Uczciwy pracodawca jest od razu na gorszej pozycji, bo ma wyższe koszty płac. A przecież konkurencyjność to fundament gospodarki wolnorynkowej, dlatego UE nas przestrzega, bo rzeczywiście jesteśmy rekordzistami pod względem segmentacji rynku pracy.

Mało tego, jesteśmy w rankingu UE niemalże w ogonie pod względem wysokości wynagrodzeń. Równocześnie – w ogonie pod względem innowacyjności. Dobrze by było, gdybyśmy patrzyli na gospodarkę holistycznie i te fakty łączyli. Nic się nie dzieje bez przyczyny – to, że jesteśmy nisko usytuowani pod względem innowacyjności, ma swoje źródło w niskich płacach. Model taniej siły roboczej jako motoru napędzającego wzrost naszej gospodarki się wyczerpuje. Wyczerpuje się szybko i przynosi coraz mniejsze efekty. I trzeba to uwzględniać w polityce społeczno-gospodarczej. Utrzymywanie takiego modelu groziłoby bowiem Polsce przekształcaniem się w kraj parakolonialny, w kraj co najwyżej montowni, a nie własnej produkcji, nasyconej nowoczesnymi technologiami.

ŁP: Joanna Tyrowicz, współautorka badań rynku pracy prowadzonych przez NBP, twierdzi, że umów cywilnoprawnych jest w Polsce jedynie 4 proc., a nie 30. Większość „śmieciówek”, o których pani mówi, to terminowe umowy o pracę dające niemal takie same prawa jak pełen etat. Czy podawane przez panią dane nie są w związku z tym mylące?

EM: Są na pewno trochę mylące, ale to dotyczy także całości statystyki zatrudnienia, która jest zawiła i często bywa niejasna. Na przykład, jeżeli ktokolwiek przepracuje w ciągu roku choćby jeden dzień, to jest uznawany za zatrudnionego w ciągu całego roku. Statystyka nie jest tu jednak najważniejsza. Uelastycznianie rynku pracy to bowiem proces nieodwracalny, wymuszany przez zmiany technologiczne, internetyzację itd. Istotne jest, aby rynek pracy był tak uporządkowany, by regulacje prawne nie zachęcały do „śmieciówek” – a obecnie zachęcają. Tak się dzieje ze względu na zróżnicowane metody oskładkowania wynagrodzeń zależne od form zatrudnienia. Rozwiązaniem byłoby zatem jednolite oskładkowanie.

TS: Ale jeśli umowy cywilnoprawne stanowią zaledwie 4, a nie 30 proc. wszystkich, to czy rzeczywiście tak istotnym problemem jest w Polsce niestabilność zatrudnienia?

WK-K: Jest problem, bo w niektórych sektorach odsetek umów cywilnoprawnych jest dużo wyższy. Godna praca to moim zdaniem nasze największe wyzwanie. Zgadzam się z panią profesor – konkurencyjność Polski oparta na taniej sile roboczej jest za nami. Musi zastąpić ją innowacyjność, jakość wykonania i staranność pracy.

TS: To bardzo ogólne hasła, co konkretnie wynika z tego dla naszej polityki?

EM: Nie są ogólne, bo jeśli do przetargów wpisana jest klauzula społeczna, promująca firmy zatrudniające na etat, to jest to przy obecnym systemie prawnym bardzo praktyczne i uzasadnione rozwiązanie. Jeżeli bowiem popatrzymy kompleksowo na gospodarkę, a jest to zadanie rządu, zobaczymy, że zasady kształtowania rynku pracy mają wpływ na inne ważne czynniki, choćby demograficzne. Ktoś, kto nie ma perspektyw zatrudnienia, ma większe bariery w podejmowaniu decyzji np. o założeniu rodziny. A nawet jeśli ją założy, to rzadziej zdecyduje się na posiadanie wielu dzieci. Dlatego tak ważne jest ucywilizowanie rynku pracy.

Ale żeby była jasność, jeszcze raz podkreślam – czasy, kiedy ludzie całe życie spędzali w jednym miejscu, na jednym etacie, już nie wrócą.

TS: Dlaczego?

EM: Tempo przemian w gospodarce jest tak wielkie, że pełne etaty będą w zaniku, zastępowane przez inne formy. Z tego powodu nie podoba mi się hasło „koniec z umowami śmieciowymi” – one też spełniają swoją funkcję. Ale chodzi o to, by ich zawieranie nie stawało się regułą i kpiną z prawa. Szczycę się tym, że w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym wszyscy pracują na etatach. Jeśli chcemy zmian, powinniśmy zacząć od siebie. I jeszcze raz podkreślam, że jednolite oskładkowanie wynagrodzeń sprzyjałoby racjonalizacji rynku pracy.

WK-K: Ja także nie odrzucam całkowicie umów cywilnoprawnych, bo są tacy, którzy chcą na nich pracować. Wolą umowę-zlecenie, bo daje im poczucie wolności, nie muszą odbijać kart na zakładzie pracy. Miejsce i czas pracy przestały już odgrywać tak ważną rolę. Rozpiętość wachlarza umów nie jest zła, złe są nadużycia.

EM: Problem jest jednak większy, tak duży, że niepokoi mnie, że się nim nie zajmujemy. Światłe kraje, jak Szwecja, eksperymentalnie wprowadzają skrócony wymiar tygodnia pracy. Po co? Aby dla większej liczby osób tej pracy wystarczyło. Dlaczego? W krajach bogatych mamy do czynienia z gospodarką nadmiaru, czyli wszystkiego jest w nich za dużo, poza… pracą właśnie. Potwierdzają to zmiany dokonujące się na rynku pracy, i to w skali globalnej. Dziś np. prezes globalnego towarzystwa ubezpieczeniowego mówi, że jego firma będzie także masowo zwalniała wykształconych ludzi, w tym aktuariuszy – arystokrację zawodu. Wyręczą ich programy komputerowe, które są w stanie niemalże w nanosekundach policzyć ryzyko w ubezpieczeniach. Zatem także klasa średnia jest dziś zagrożona bezrobociem. Czy nie pora – gdy produktywność rośnie gwałtownie w wielu dziedzinach, a od ludzi wymaga się coraz większej kreatywności i uczenia się przez całe życie – by zacząć się pracą dzielić? Także, żeby był czas na owo uczenie się. Czy nie pora zatem na refleksję nad skracaniem urzędowego, tygodniowego wymiaru czasu pracy?

ŁP: Ale dzielenie się oznacza znacznie niższe wynagrodzenia.

Cały zapis debaty znajdą Państwo TUTAJ

Władysław Kosiniak-Kamysz

minister pracy i polityki społecznej, wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Elżbieta Mączyńska

prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej.

Łukasz Pawłowski

dr socjologii, sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”.

Tomasz Sawczuk

członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka