Kultura Liberalna Kultura Liberalna
172
BLOG

Warszawa jest dziś bezsilna

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

„Polskie prawo ma wiele absurdów, z którymi próbujemy walczyć. [...] Na ostatniej prostej wpadliśmy jednak na przeszkodę, której nikt w Ratuszu się nie spodziewał” – mówi zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.

Łukasz Pawłowski: Dlaczego stworzenie ustawy reprywatyzacyjnej zajęło Platformie Obywatelskiej tyle czasu?

Jarosław Jóźwiak: To bardzo trudna materia i tak naprawdę problem nie został w Polsce rozwiązany od 25 lat. Pierwsze próby podjęto pod koniec lat 90. za rządów AWS-u, ale niestety ustawa została zawetowana przez prezydenta Kwaśniewskiego. Od tamtej pory Warszawa borykała się z coraz większymi problemami na tle reprywatyzacji. Ze strony miasta pierwszy projekt ustawy skierował do sejmu prezydent Lech Kaczyński, a potem dwukrotnie pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz: na początku pierwszej i drugiej kadencji. Miasto nie ma inicjatywy ustawodawczej, była to więc swego rodzaju prośba o dalsze zajęcie się tym tematem. W efekcie udało się nam wywalczyć dwie rzeczy – najpierw tzw. ustawę 3×200, która od zeszłego roku przez trzy kolejne lata przyznaje miastu po 200 milionów zł na wypłatę odszkodowań z tytułu dekretu Bieruta. Ustawa była inicjatywą senacką i w tym samym trybie poprosiliśmy też senatorów o pomoc w rozwiązaniu najbardziej palących problemów, czyli tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną. Dostaliśmy zielone światło od rządu, prace ruszyły, ale niestety prezydent Bronisław Komorowski ustawy nie podpisał, tylko odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego.

Pana zdaniem niesłusznie?

Tak sądzę. Ustawa była opiniowana przez Biuro Legislacyjne Senatu, które nie wniosło w pierwszym etapie żadnych zastrzeżeń. Przechodziła też przez Rządowe Centrum Legislacji.

Główny zarzut wobec tych przepisów jest taki, że część osób, które mogłyby ubiegać się o odszkodowanie, pozbawia ona takiej możliwości tylko dlatego, że dawna nieruchomość tych ludzi dziś jest wykorzystywana na cele publiczne, np. jako szkoła. To przypadkowe kryterium, które niezgodnie z prawem różnicuje obywateli, twierdzą przeciwnicy tego rozwiązania.

Ale ta ustawa nie odbierała prawa do odszkodowania! Dawała jedynie miastu prawo odmowy zwrotu majątku, a właściciel, mając taką odmowę, mógł się z nią zgłosić po odszkodowanie z tytułu art. 215 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zapisy o odszkodowaniach nie pojawiły się w ustawie reprywatyzacyjnej z tego prostego powodu, że takie prawo już jest i nie było sensu go powtarzać. Przypomnę też, że w odróżnieniu od tego, jak jest w większości innych krajów, w Polsce można się starać o pełne, tj. stuprocentowe odszkodowanie. W innych krajach takie odszkodowania wynoszą średnio ok. 20 proc. wartości nieruchomości.

Decyzja byłego prezydenta była tym bardziej zaskakująca, że zarówno rząd, jak i władze Warszawy reprezentują ten sam obóz polityczny, z którego wywodzi się Bronisław Komorowski. Czym pana zdaniem była podyktowana?

Trudno mi powiedzieć. Wspólnie z dyrektorem Marcinem Bajko [dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami w warszawskim ratuszu – przyp. red.] byliśmy na spotkaniach w Kancelarii Prezydenta. Rozmawialiśmy na temat tej ustawy, wyjaśniliśmy wszystko bardzo szczegółowo i miałem wrażenie, że spotkaliśmy się ze zrozumieniem. Stąd nasze całkowite zaskoczenie decyzją prezydenta, wydaną późną nocą w ostatnich dnia urzędowania.

Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, oraz część ruchów miejskich zwróciły się do prezydenta Dudy o wycofanie ustawy z TK.

Pierwszy zaapelował o to Leszek Miller, następnie część ruchów miejskich. Ratusz też się do tej prośby przychyla, bo to ustawa bardzo ważna dla miasta. Tryb, który wybrał prezydent, jest o tyle fatalny, że jeśli Trybunał Konstytucyjny zakwestionuje choćby przecinek w tej ustawie, to niestety całość trafi do śmieci. Z naszego punktu widzenia byłoby lepiej, gdyby Bronisław Komorowski podpisał ustawę, a przepisy budzące jego wątpliwości odesłał do Trybunału. To mógłby zrobić również prezydent Duda. Takie rozwiązanie pozwoliłoby korzystać z tych przepisów, które w tej ustawie są, a nie budziły żadnych zastrzeżeń.

Jak do tego czasu będą wyglądały zwroty gruntów, na których znajdują się budynki publiczne?

Staramy się zachować nieruchomości tak długo, jak to tylko możliwe, czyli do czasu otrzymania ostatecznej decyzji sądu wyznaczającej termin na zwrot. Niestety, po prezydenckim wecie pierwsza taka decyzja już musiała zostać wydana. Dotyczyła ona części podwórka, placu zabaw jednego z przedszkoli na Powiślu. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy będziemy musieli wydać trzy-cztery podobne decyzje.

Dlaczego nie można w takich sytuacjach wypłacać odszkodowań nie w naturze, ale w jakiejś formie zamiennej, na przykład rekompensaty finansowej?

Do tego musi być jasny przepis ustawowy, a dzisiaj takowego nie ma. Rozwiązaniem była mała ustawa reprywatyzacyjna, która dzisiaj pozwoliłaby odmówić zwrotu, a następnie wypłacić odszkodowanie z art. 215 ustawy o gospodarce nieruchomościami. Według obecnych przepisów musimy dokonać zwrotu, a potem możemy co najwyżej odkupić od nowego właściciela zwróconą nieruchomość.

To absurdalne, bo wówczas miasto płaci za nieruchomość tyle, ile jest ona warta obecnie, bez uwzględnienia przyrostu jej wartości w ciągu lat i pieniędzy, jakie w nią zainwestowano.

Cały wywiad na kulturaliberalna.pl

Cały numer "Kultury Liberalnej" z wypowiedziami m.in. Ewy Łętowskiej i Jana Jabłkowskiego dostępny jest TUTAJ

Jarosław Jóźwiak

zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.

Łukasz Pawłowski

sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”, z wykształcenia socjolog i psycholog, doktor socjologii.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka