Kultura Liberalna Kultura Liberalna
159
BLOG

Marcin Kula: Historyk to nie prokurator

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

„Powinniśmy badać historię, powinniśmy sprzedawać ją w formie książek czy muzeów, ale nie wolno wychodzić z założenia, że należy jakąś konkretną wizję historii wbić ludziom do głów”.

Łukasz Pawłowski: Jakie znaczenie ma dla pana obecna dyskusja o Lechu Wałęsie? Można ją rozpatrywać na różnych płaszczyznach.

Marcin Kula: Reaguję przede wszystkim jako historyk. Po pierwsze, bardzo nie lubię mylenia zawodu historyka z zawodem prokuratora i policjanta. Dlatego decyzja Instytutu Pamięci Narodowej, aby do domu jakiegoś obywatela wysłać ekipę o uprawnieniach policyjnych, jest dla mnie całkowicie niezrozumiała i bardzo niepokojąca.

Druga sprawa dotyczy pytania o to, co wolno ujawnić. Istnieje pojęcie, które wszyscy historycy powinni aprobować, a co nazywa się „karencją archiwalną”. Jeżeli pańskie listy miłosne sprzed roku trafią do archiwum, to należy wyznaczyć pewien okres, kiedy nie powinny być ujawniane. Natomiast w tym wypadku ujawniono nie tylko owe prawdziwe lub rzekome donosy Wałęsy, ale także prywatne listy do Czesława Kiszczaka. Już telewizja informowała o listach od Agnieszki Osieckiej…

…Daniela Passenta, Andrzeja Seweryna…

Ujawniony list Daniela Passenta wyraża zrozumienie dla trudnego położenia, w jakim znalazł się Kiszczak po zabójstwie księdza Popiełuszki. Wówczas to morderstwo już w pewnym stopniu podważało koncyliacyjną linię Jaruzelskiego. Od razu pojawiły się komentarze, że przecież Kiszczak jako szef MSW musiał o wszystkim wiedzieć, a prawdopodobnie wydał nawet rozkaz. Nie miałem wielkiej sympatii dla Jaruzelskiego i Kiszczaka, ale i wtedy, i teraz mam wrażenie, że mogła to być prowokacja mająca uniemożliwić wszelki dialog z opozycją.

Trudno mi zrozumieć, w jak prosty sposób część opinii publicznej patrzy na tę epokę. PZPR jawi się niektórym jako naprawdę „zjednoczona”, podczas gdy w rzeczywistości była ona zjednoczona jedynie z nazwy. Do sporów wewnętrznych dochodziły jeszcze wpływy Moskwy i różnice w samej Moskwie.

Jako historyka bardzo uraziły mnie też słowa prezydenta Dudy, który od razu po ujawnieniu akt powiedział: „Oto właśnie III RP”, a następnie pytał, u kogo jeszcze leżą podobne akta. Nie mam wątpliwości, że u wielu osób. Oczywiście, akta proweniencji państwowej nie powinny zalegać w prywatnych domach, ale jak je odzyskać? Można to zrobić tylko w jeden sposób.

Ogólnym nakazem przeszukania wszystkiego…

Mniej więcej tak. Należałoby zrobić listę wszystkich tych, którzy współpracowali z władzą – a to przecież tłumy ludzi – i przeszukać wszystko.

Czy sprawa Lecha Wałęsy to już historia czy wciąż polityka?

Jeszcze moim nauczycielom zdarzało się mówić, że historia kończy się w XIX w., a potem mamy już tylko politykę. Ja jednak należę do tych historyków, którzy doprowadzają historię do dzisiaj, bo jest niepełna, jeśli nie obejmuje czasów współczesnych. Nasza rozmowa za moment także przejdzie do historii. Z drugiej strony, nikt mnie nie przekona, że w sprawie materiałów z domu Kiszczaka chodzi o historię. To wyłącznie walka polityczna.

Nieprawda. Część publicystów i historyków twierdzi, że chodzi o ujawnienie prawdy o jednej z ważniejszych postaci polskiej historii i ustalenie, jaki wpływ miała jej ewentualna współpraca z SB na późniejsze działania.

Nie siedzę w ich głowach, ale ja w tej sprawie widzę jedynie walkę polityczną.

Materiały generała Kiszczaka służą większości prawicowych publicystów do dyskredytowania nie tylko samego Lecha Wałęsy, ale i całej III RP. Najpierw, z informacji o tym, że Wałęsa współpracował z SB w latach 1970–76, wyciąga się wniosek, że ten kontakt zdeterminował całe jego życie. A następnie, jako że Wałęsa jest jednym z symboli III RP, uznaje się, że cały kraj musi być w fundamentalnym sensie skorumpowany.

Proszę pana, jestem niewierzący, ale słyszałem, że według wierzących cenniejszy jest 1 nawrócony grzesznik niż 99 sprawiedliwych. A tymczasem dziś coraz częściej słyszymy opinie, że jeśli raz ktoś się zbrudził, to nie ma żadnych szans się oczyścić. Dla tej strony politycznej nie ma chyba gorszego typu człowieka niż komuniści, którzy porzucili komunizm. Myślę, że nawet komuniści, którzy pozostali komunistami, są traktowani lepiej. Następuje całkowite odwrócenie znaczeń – bohaterem staje się były prokurator stanu wojennego, a Adam Michnik czy Jacek Kuroń, którzy całe lata spędzali w więzieniu, uznaje się za figury podejrzane. Absurd! Jako antidotum proponuję zaśpiewać sobie hymn. Gen. Jan Henryk Dąbrowski przystąpił swego czasu do Targowicy. Dziś, stając na baczność, usłyszmy jego nazwisko.

Ale jeśli Lech Wałęsa naprawdę współpracował z SB? Czy to nie podważa legitymizacji całej III RP?

Cały wywiad TUTAJ

Marcin Kula

emerytowany profesor UW, profesor Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.


Łukasz Pawłowski

sekretarz redakcji i publicysta „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka