Kultura Liberalna Kultura Liberalna
172
BLOG

Na wysypisku ludzkich odpadów. O książce Artura Domosławskiego „Wykluczeni”

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 0

Kim są wykluczeni? Można ich określić jedną zbiorczą nazwą – „zniknięci”: „nikogo nie obchodzą, nikt się o nich nie upomina, gazetom szkoda szpalt na newsy o ich zaginięciu”. Domosławski umiał do nich dotrzeć i ich wysłuchać.

Artur Domosławski pracował nad „Wykluczonymi” kilka lat. Gdy wyprawiał się w pisarską podróż po globalnym Południu, wędrówka ludów z Azji i Afryki do Europy jeszcze się na dobre nie rozpoczęła. Dziś, jak pisze reportażysta, „wykluczeni załomotali do bram naszej twierdzy. Zapragnęli wejść do naszego raju”. Dzięki książkom takim jak „Wykluczeni” pojawia się szansa na przełamanie europocentrycznych obaw, lęku i megalomańskich rojeń Starego Świata.

Opus magnum Domosławskiego

„Wykluczeni” to antologia kilkudziesięciu krótkich tekstów. Blisko połowa dotyczy obszaru Ameryki Łacińskiej – to zrozumiałe, biorąc pod uwagę pasje i doświadczenie reporterskie Artura Domosławskiego, autora „Chrystusa bez karabinu” (1999), „Gorączki latynoamerykańskiej” (2004) czy „Ameryki zbuntowanej” (2007). Jedna piąta tekstów koncentruje się na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej, kilka dotyczy Afryki subsaharyjskiej i Azji Wschodniej. Na pierwszy rzut oka wybór tematów i miejsc wydaje się przypadkowy. Nie jest efektem zaplanowanej marszruty, a raczej skutkiem serii zleceń reporterskich realizowanych przez Domosławskiego w ciągu dwóch dekad.

Jednoznaczne zaklasyfikowanie kolejnych wielowątkowych utworów jest trudne. W znacznej części są to krótkie reportaże, rzadziej felietony, które Domosławski już wcześniej opublikował, a teraz jedynie poddał retuszowi redakcyjnemu. Łączy je bohater – homo sacer, czyli człowiek przeklęty. Według autora jest to figura jednostki zmarginalizowanej, usuniętej poza nawias legalnego (co nie musi oznaczać normalnego) społeczeństwa. Domosławski wylicza mechanizmy wykluczenia ze świadomością, że katalog tych zachowań z roku na rok rośnie, one same zaś często na siebie zachodzą.

Kim zatem są owi wykluczeni? Biedakami z kolumbijskiej Soachy, których skorumpowani wojskowi mamili łatwym zarobkiem, a następnie zabijali i przedstawiali jako pokonanych w walce partyzantów. Przypadkowymi ofiarami policyjnych szwadronów śmierci grasujących po fawelach w Rio przed brazylijskim mundialem. Dziećmi ulicy wąchającymi klej na przedmieściach trzecioświatowych metropolii. Niewolnikami harującymi za marne grosze od świtu do zmierzchu na plantacjach kakao. Beduinami z Okupowanych Terytoriów Palestyńskich zmuszonymi do płacenia państwu Izrael haraczy za dostęp do wody. Przedstawicielami kenijskiej grupy etnicznej Kikuju, których Brytyjczycy przez lata więzili i torturowali w obozach koncentracyjnych. Przeciwnikami „Dinkokracji”, czyli zawłaszczenia nowo powstałego Sudanu Południowego przez plemię Dinków. Prześladowanymi homoseksualistami na Kubie i transwestytami w Brazylii. Wszystkie te grupy określić można jedną zbiorczą nazwą – „zniknięci”: „nikogo nie obchodzą, nikt się o nich nie upomina, gazetom szkoda szpalt na newsy o ich zaginięciu”.

Większość reportaży zawartych w „Wykluczonych” powstała w ciągu ostatniej dekady, choć w książce znajdują się także starsze teksty z połowy lat 90. ubiegłego wieku. Artykuły dotyczące Latynoameryki wyróżnia największe osobiste zaangażowanie autora, głęboka erudycja i znajomość lokalnego kontekstu. To teksty zgrabne, sugestywne, rzeczowe i dynamiczne. Passusy o Afryce subsaharyjskiej i Birmie wydają się najsłabszą częścią zbioru. Widać, że Domosławski nie znał lokalnych języków, musiał posiłkować się tłumaczami i źródłami zastanymi. Na skutek tego teksty te nasycone są odniesieniami do literatury, różnej maści raportów i powszechnie dostępnych analiz.

Część artykułów to rozwinięcia poruszanych wcześniej tematów, śmiałe próby przekroczenia granic, które reporterowi zwykle narzuca redaktor prowadzący w czasopiśmie. Domosławski – autor opasłej książki jest kimś zupełnie innym od Domosławskiego – autora reportażu na kilka szpalt do tygodnika. Nieskrępowany wymogami redakcyjnymi dziennikarz swobodnie rozwija wątki, żongluje tematami, wykorzystuje stare notatki jako szkielet do popełnienia czegoś znacznie bardziej ambitnego w treści i w formie.

(Nie)potrzebny dydaktyzm

Cały tekst TUTAJ

Błażej Popławski

doktor historii, socjolog, komentator przemian polityczno-gospodarczych globalnego Południa. Prowadzi blog www.afrykanista.pl.http://www.afrykanista.pl/

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura