Kultura Liberalna Kultura Liberalna
126
BLOG

Zagubieni, nie wyklęci

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Powojenna partyzantka „żołnierzy wyklętych” bez wątpienia warta jest badania i prezentowania w muzeum. Nie szukałbym jednak w nich ani bohaterów, ani wzorów – nie samo męczeństwo bowiem tworzy bohaterów, więzień polityczny zaś niekoniecznie jest moralnym wzorem.

W ciągu ostatnich kilku lat muzea niespodziewanie stały się polską specjalnością i patentem na zaistnienie na arenie międzynarodowej. Nie są to jednak muzea starego typu, z ciągnącymi się w nieskończoność eksponatami, gdzie gość czuje się jak w szkole przed egzaminem maturalnym – zmuszony, by kuć i kuć. W niemal każdym większym mieście zostały otwarte lub zaprojektowane nowoczesne muzea, w których gość nie jest prowadzony prosto do z góry zaplanowanego celu, ale ma wolny wybór. Poznaje historię po swojemu, wyciąga własne wnioski.

Teraz, dzięki „dobrej zmianie”, powstać ma w Warszawie kolejne muzeum, tym razem poświęcone „żołnierzom wyklętym” i więźniom politycznym. Przez ostatnie kilka lat pisałem książkę o historii więziennictwa politycznego ostatnich 200 lat w perspektywie światowej, w której Polacy – od Waleriana Łukasińskiego poczynając i na tych, którzy dostali po 48 godzin aresztu za wybryki Pomarańczowej Alternatywy, kończąc – grają istotną rolę. Tym bardziej zainteresował mnie więc fakt, że budynek Aresztu Śledczego Warszawa-Mokotów przy ul. Rakowieckiej – ważne miejsce w historii polskiego więziennictwa, a szczególnie okresu stalinizmu – opróżni się z więźniów (już nie politycznych) i zaprosi turystów.

Jakie to będzie muzeum? Według ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, ma być to miejsce, które „będzie budować patriotyzm pokoleń Polaków […], pokazując, że ostatecznie wartości, dla których życie oddawali ci, którzy tu ginęli, zwyciężyły”. Bohaterami wystawy będą bowiem w szczególności „żołnierze wyklęci”.

Samo pojęcie „żołnierze wyklęci” to wymysł naszych czasów. Tak nazywani, stali się nowym narzędziem do opowiadania o bohaterstwie antykomunistycznej opozycji. W narracji promowanej przez obecny rząd jawią się jako prosta kontynuacja antytotalitarnych powstańców z roku 1944, choć już nie z oddziałami niemieckimi, walczyli z wojskiem radzieckim i milicją komunistycznego reżimu.

Co ważne, w tym toku narracyjnym, ostatni z „wyklętych” zostali ujęci dopiero kilkanaście lat po wojnie. Zapełniają więc lukę lat małej stabilizacji, prowadząc historię zbrojnego oporu niemal do rozpoczęcia „ruchu” w latach 60. i tzw. niepodległościowego obozu w latach 70. Opór stawiany przez obywateli i intelektualistów traci w tej alternatywnej historii na znaczeniu. Kto wie, może oddziały Obrony Terytorialnej, którą chce wprowadzić Antoni Macierewicz, zostaną nazwane „Młot”, „Łupaszka” itd., po najbardziej znanych „wyklętych”.

Powojenna partyzantka „żołnierzy wyklętych” bez wątpienia warta jest badania i wystawy w muzeum. Daje nam bowiem świetną okazję do debaty nad tym, jak należało przeciwstawiać się złu. W tym sensie jest ona rzeczywiście spadkobierczynią powstania warszawskiego – w obu przypadkach istnieje wiele argumentów, że walka ta była słuszna, jak i kontrargumentów, że było to bezmyślne marnowanie ludzi, energii i czasu. Jak wiadomo, trudno szukać takiej debaty w Muzeum Powstania Warszawskiego. Podobnie wątpię, czy nowe muzeum zachęci swoich gości do takich rozmyślań, skoro już z góry wiemy, że „wyklęci” są bohaterami.

Cały tekst TUTAJ

Padraic Kenney

profesor historii, profesor historii i studiów międzynarodowych na Indiana University w Bloomington. Stały współpracownik „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura