Kultura Liberalna Kultura Liberalna
74
BLOG

Gronostaje i delikatność. Recenzja filmu „Subtelność” Christiana Vincenta

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 0

Kamera francuskiego reżysera zagląda w kuluary procesu sądowego, odsłaniając relacje jego głównych aktorów. Równie wnikliwie przygląda się jednak samej sprawie, wydobywając z niej dwa nierozerwalne oblicza prawa: jego formalizm i humanizm.

W oryginale film nosi tytuł „L’hermine” – „Gronostaje”. To wspaniale anachroniczne futrzane przybranie purpurowej togi, w jakiej występuje bohater. Sędzia, a właściwie – co wielokrotnie i pedantycznie prostuje – przewodniczący składu sądzącego w sprawie podejrzanego o dzieciobójstwo jest kostyczny, profesjonalny, chłodny i bardzo rzeczowy w kontaktach z otoczeniem. Michel Racine (znakomity Fabrice Luchini) budzi respekt, ale zarazem niechęć. Surowość jego wyroków ilustruje przezwisko „Sędzia 10 plus” (kara od 10 lat i w górę). Jest on na dodatek – gdy zaczyna się film – chory na grypę, w trakcie rozwodu, mieszka w hotelu oraz kuleje, bo dokucza mu biodro po kontuzji sprzed kilku lat. Doskonale nosi te gronostaje (rzecz jasna sztuczne), togę, sprawnie radząc sobie z przysięgłymi, świadkami, adwokatami, salą, i całym sądowym kramem, tak od jego teatralnego frontu, jak i rutynowego urzędowego zaplecza. Gorzej radzi sobie z uczuciami – swoimi i innych.

Delikatna codzienność

Polski tytuł filmu – „Subtelność” – jest pozornie niezrozumiały i ma się nijak do oryginalnego. Dopiero rozwój akcji ujawnia, że tłumacz postanowił zwrócić nam uwagę na delikatność, nieśmiałość, nadzieję, ciepło, a nawet wzruszającą bezbronność, których nasz bohater nie jest pozbawiony. One gdzieś tam są, lecz trzeba je wydobyć. Dzieje się tak za sprawą jednej z przysięgłych. To lekarka, Dunka (Sidse Babett Knudsen, Cezar za rolę drugoplanową), która kilka lat wcześniej leczyła Racine’a po wypadku i z którą łączyło go odwzajemnione uczucie.

Domyślamy się tego, bo nic – ani przeszłość, ani teraźniejszość, już o perspektywach przyszłości nie wspominając – nie jest tu przedstawione wyraźnie, jednoznacznie, łopatologicznie i prosto. Gra słówek, gestów i spojrzenia, które mówią więcej niż dialog. Poszukiwanie kontaktu z drugim człowiekiem, ostrożne wyjście zza fasady oficjalnych spotkań i banalnych rozmów odbywa się właśnie z tytułową subtelnością, gdzie słowa znaczą niewiele, ale budowana środkami pozawerbalnymi atmosfera budzi coraz żywsze emocje. Sędzia Racine i jego była ukochana spotykają się w czasie przerwy procesu – wszystko zgodne z prawem, o czym zostajemy poinformowani – prowadzą rozmowy pozornie bez znaczenia, milczą, patrzą i uśmiechają się do siebie. Takie spojrzenie z boku zwraca uwagę na to, co naprawdę buduje nasze kontakty z innymi, a o czym chyba często w dobie szybkości, SMS-ów i mediów społecznościowych zapominamy. Znaczący w tym względzie konflikt pokoleń uświadamia scena ze – skądinąd sympatyczną i wrażliwą – córką bohaterki przyklejoną do nieśmiertelnego smartfona.

Bohaterów widzimy na lunchu, zamieniających kilka słów w czasie codziennych spotkań. Banalne, a przecież budują w ten sposób złożoność wzajemnej relacji, odkrywają przed nami i sobą swoje obawy i nadzieje. Świetnie jest to wszystko przy tym zagrane przez odtwórców ról dwójki głównych protagonistów. I jak ładnie się oboje, choć zupełnie inaczej, uśmiechają: jej uśmiech rozpromienia i trwa, on uśmiecha się ukradkiem, szybko zmykając za ochronną maskę.

Sądowy teatr

Cały tekst na kulturaliberalna.pl

Ewa Łętowska

profesor nauk prawnych, pierwsza polska Rzecznik Praw Obywatelskich (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002–2011).

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura