Kultura Liberalna Kultura Liberalna
369
BLOG

Rio ma dość

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 1

„Brazylijczycy mieli już kilka okazji, żeby zobaczyć, co oznacza honor bycia gospodarzem sportowej megaimprezy. Ile to kosztuje, jak tworzy korupcję, rodzi nadużycia i marnotrawstwo” – mówi Juliana Barbassa, brazylijska reporterka i pisarka.

Adrian Stachowski: Współistnieje „Rio wzgórz”, biednych faweli i wykluczenia, oraz „Rio asfaltu”, czyli dzielnic bogactwa i pięknych, wysokich budynków. Ile twarzy ma nierówność, która dzieli mieszkańców tego miasta?

Juliana Barbassa: Społeczeństwo Rio de Janeiro jest bardzo podzielone. Głębokie nierówności są widoczne jak na dłoni, stanowią oczywisty aspekt codziennego życia. Najważniejszy jest podział społeczno-ekonomiczny, z silnym komponentem rasowym. To nie tylko rasa, mamy białych, którzy cierpią biedę, i czarnych, którzy są bogaci. Ale łatwo zauważyć, że w dobrych dzielnicach mieszkają biali, w dobrych szkołach uczą się głównie białe dzieci, a mieszkańcy biednych dzielnic i uczniowie gorszych szkół są czarni lub mieszani. Związek jest oczywisty. Wielu Brazylijczyków, w tym ja, spodziewało się, że w ostatnich latach coś się zmieni. Mieliśmy władze wywodzące się z ruchu robotniczego, gospodarka kwitła. Ale wszystko, co 7 lat temu dawało ludziom nadzieję na poprawę, zmieniło się na gorsze.

Ostatnia dekada była bardzo burzliwa, zarówno dla Rio de Janerio, jak i całej Brazylii. Czy Rio, które wywalczyło przywilej organizowania olimpiady, jest tym samym miastem, które dzisiaj jest jej gospodarzem?

W 2009 r. byliśmy stabilnym krajem na dorobku, pełnym optymizmu i wiary w zmiany na lepsze. Ten optymizm był czymś nowym. Brazylijczycy wierzyli, że im samym i ich rodzinom już niedługo, już za jakieś 10 lub 20 lat, będzie żyło się dużo lepiej. Ta wiara miała podstawy. Przez poprzednią dekadę klasa średnia powiększyła się o 30 mln obywateli. Dopiero co dokonano odkrycia złóż ropy w wodach przybrzeżnych Brazylii, które miały potencjał uczynić kraj światowym potentatem. Wtem Rio wygrało wyścig o olimpiadę. Było wtedy miastem, które miało świetlaną przyszłość.

Co z tego zostało?

Teraz to zupełnie inny kraj. Od dwóch lat gospodarka jest w recesji. Prezydent Dilma Rousseff została odsunięta od władzy w atmosferze skandalu. Wybuchła jeszcze jedna afera, która pogrążyła krajowego potentata naftowego, firmę Petrobras. Za nim na dno idą zamieszane w korupcję firmy budowlane, które są największymi krajowymi pracodawcami. Niedawno podano informację, że były prezydent, legendarny związkowiec Luiz Inácio Lula da Silva, też usłyszy zarzuty. Śledztwo antykorupcyjne obejmuje najważniejszych polityków i ludzi ze świata biznesu. Rzeczą pozytywną w tym wszystkim jest tylko to, że jest jakieś śledztwo. To nowość. Wszyscy Brazylijczycy wiedzą o korupcji na szczycie, ale nigdy osoby ze świecznika nie były realnie zagrożone więzieniem.

W ostatnich dniach przed olimpiadą każdy dzień przynosił niepokojące informacje. Kilka tygodni temu gubernator stanu Rio de Janeiro ogłosił stan wyjątkowy i niewypłacalność miasta. Dziennikarze donoszą o wzmożeniu przemocy. Jaka jest atmosfera w Rio? Czy mieszkańcy w ogóle cieszą się z olimpiady?

Niechętnie to mówię, ale nie ma w nas entuzjazmu. Brazylijczycy są już zmęczeni. W 2007 r. Rio organizowało Igrzyska Panamerykańskie, w 2013 e. w całej Brazylii rozgrywano Puchar Konfederacji FIFA, w 2014 r. – piłkarskie mistrzostwa świata. Teraz mamy olimpiadę. Brazylijczycy mieli już kilka okazji, żeby zobaczyć, co oznacza honor bycia gospodarzem sportowej megaimprezy. Ile to kosztuje, jak tworzy korupcję, rodzi nadużycia i marnotrawstwo. Niedawno opublikowano wyniki sondażu, w którym więcej niż połowa Brazylijczyków przyznała, że ubieganie się o organizowanie olimpiady było złym pomysłem.

Telewidzowie oglądający olimpiadę nie zobaczą brzydkiej twarzy Rio de Janeiro. Zadbano o to, by usunąć nędzę sprzed oczu gości. Zlikwidowano dzielnice biedy w okolicach stadionów, a ich mieszkańców przesiedlono, często oszukując i gwałcąc ich prawa.

Koszt olimpiady będzie ogromny, jeszcze długo będziemy ponosić go na wielu płaszczyznach. Jego prawdziwy wymiar nie jest widoczny dla kogoś, kto nie zna tego miasta. Z powodu imprezy, Rio przeszło wielką fizyczną transformację, z tym że większość pieniędzy zainwestowano w bogate, zachodnie dzielnice. To tam powstawała nowa infrastruktura – systemy kanalizacyjne, oświetlenie i publiczny transport – a nie tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale też o skutek, czyli rodzaj miasta, z jakim zostaniemy po tym wszystkim. Zmieniamy je z okazji jednostkowej imprezy, ale zostanie takie na całe pokolenia.

Pisze pani o mieście pełnym przemocy. Liczba morderstw popełnionych w Rio de Janeiro od stycznia do końca kwietnia wzrosła w porównaniu z poprzednim rokiem o 15 proc. – do 1715 przypadków. Czy styka się pani na co dzień z przemocą?

Cały wywiad na kulturaliberalna.pl

Juliana Barbassa

brazylijska dziennikarka i pisarka, korespondentka międzynarodowych mediów z Brazylii. Rok temu wydała książkę „Dancing with the Devil in the City of God”, portretującą życie w Rio de Janeiro (niewydaną w Polsce).

Adrian Stachowski

dziennikarz, publicysta kulturalny. Publikował w „Studiach Medioznawczych”, „Nowych Książkach”, „Dwutygodniku” i „Tygodniku Powszechnym”. Finalista nagród dziennikarskich: Mediatorów, Grand Press i Nagrody im. Barbary Łopieńskiej. Autor książki „Spór o Kapuścińskiego”. Na co dzień dziennikarz biznesowy.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka