Kultura Liberalna Kultura Liberalna
343
BLOG

Wracam z Polski

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 4

W ciągu ostatniego roku z uporem godnym lepszej sprawy, część polskiej elity politycznej systematycznie podsycała nastroje ksenofobiczne.

Od roku obserwuję wśród moich ukraińskich przyjaciół rosnące zaniepokojenie tym, co dzieje się w Polsce, choć początkowo wyników wyborów nie interpretowali jako zapowiedzi daleko idących zmian w polityce zagranicznej. Wierzyli bowiem, że w polityce wschodniej utrzyma się linia Prawa i Sprawiedliwości z czasów Lecha Kaczyńskiego. Natomiast polska polityka wewnętrzna wcześniej nie była przedmiotem szczególnego zainteresowania, ze względu na swoisty ukraiński izolacjonizm. Już na początku roku zaczęło się to zmieniać. Zainteresowanie światem rośnie, a doniesienia z Polski zajmują coraz więcej miejsca w ukraińskich mediach i na portalach społecznościowych.
Można by się cieszyć z tej zmiany, tym bardziej, że w ukraińskich badaniach opinii publicznej 2015–2016 Polska stała się najlepiej postrzeganym krajem, Polacy zaś – najbardziej przyjaznym narodem. To do Polski Ukraińcy przyjeżdżają najczęściej. To w Polsce przeciętny Kowalenko najchętniej inwestuje swoje z trudem zarobione pieniądze (ponad 1/3 zagranicznych nabywców nieruchomości). To do Polski posyłają swoje dzieci na studia. W ubiegłym roku akademickim liczba studentów na płatnych formach studiów sięgnęła 25 tys.; gdyby nie oni – przyznają to władze prywatnych szkół wyższych, a nawet uniwersytetów państwowych – wiele kierunków przyszłoby zamknąć.

Ta ukraińska opinia jest w pewnej mierze reakcją wdzięczności za wsparcie, jakiego Polska i Polacy udzielili Ukrainie w czasie największej próby – gdy pojawili się pierwsi ranni na Majdanie. Przede wszystkim jednak jest miarą polskiego sukcesu ostatniego ćwierćwiecza, w który Ukraińcy uwierzyli chyba o wiele bardziej niż Polacy. Dla Ukraińców Polska to wzór udanej transformacji, żywy i koronny dowód na to, że może się udać, że zbiorowym wysiłkiem można dźwignąć kraj. Dla Ukraińców Polska, jak pisał niegdyś Jurij Andruchowycz, to „kraina marzeń”. I nawet gdy Polacy narzekają, że jest „do dupy”, Ukraińcy mieli na to gotową odpowiedź: „prawdziwej dupy nie widzieliście”.

Ostatnie badania opinii publicznej, na których oparłam powyższy akapit, przeprowadzono wiosną 2016 r. Nowszych nie znam. Dlatego bazować będę na innego rodzaju badaniu – „obserwacji uczestniczącej”, gdyż większość roku spędzam w Kijowie, nie w Warszawie. Przy czym obserwacje te można nazwać badaniem tylko umownie. Kontekst tego, co zamierzam opisać, jest oczywisty: uchwała Sejmu, uznająca etniczną czystkę na Wołyniu w 1943 r. za ludobójstwo, listy liderów opinii publicznej, symboliczny gest prezydenta Petra Poroszenki, który ukląkł przed pomnikiem ofiar na Skwerze Wołyńskim, premiera filmu Wojciecha Smarzowskiego.

Uchwałę postrzegam jako odpowiedź na pakiet ustaw dekomunizacyjnych z kwietnia 2015 r. oraz na dominującą obecnie narrację ukraińską, w której Bandera znalazł się na piedestale. Nie zamierzam tego usprawiedliwiać. Doskonale rozumiem skutki ukraińskich poczynań w sferze polityki pamięci i boleję nad tym. Wypada jednak dostrzec, że ostrze tych działań wymierzone jest w Rosję, nie w Polskę, czego szczególnie wymownym przykładem była zmiana nazwy kijowskiego prospektu Moskiewskiego na Bandery (decyzja fatalna w skutkach).

Żołnierzy UPA uznaje się za bohaterów nie dlatego, że mordowali Polaków, lecz dlatego, że przez kilkanaście lat po wojnie toczyli z władzą radziecką nierówną walkę. Zohydzeni przez dziesięciolecia sowieckiej propagandy, przyprawiającej im gębę faszyzmu, nagle, niemal z dnia na dzień, stali się dla Ukraińców wzorem oporu wobec Rosji. Wzorem tym ważniejszym, że dzisiejszych ukraińskich bojowników o wolność kremlowska propaganda określa mianem faszystów właśnie. Małorosyjski lojalizm wyparował, choć może nie bez śladu i nie wszędzie. Leonid Kuczma, przez wielu postrzegany jako przykład takiej właśnie postawy, reprezentował ukraińskie interesy w trakcie pertraktacji w Mińsku. W krytycznym dla Ukrainy 2014 r. pojawili się nowi bohaterowie – Niebiańska Sotnia, Kibordzy z lotniska w Doniecku.

Cały tekst na kulturaliberalna.pl

Ola Hnatiuk

ukrainistka, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor nadzwyczajny w Instytucie Slawistyki PAN. Pracuje w Studium Europy Wschodniej Wydziału Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka m.in. „Odwagi i strachu” „Pożegnania z imperium”. W 2012 r. została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka