Kultura Liberalna Kultura Liberalna
156
BLOG

Mateusz Szczurek: Lepiej nie będzie

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Budżet Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

„Obniżenie wieku emerytalnego to decyzja szkodliwa społecznie, politycznie, gospodarczo. Niszcząca państwo. Jej szkodliwość jest tym większa, że efekty przyjdą z opóźnieniem”, mówi b. minister finansów.

Łukasz Pawłowski: Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVP Info powiedział, że „przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi dzisiaj po prostu nie chcą podejmować się różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych, zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać, że wrócą te dawne czasy”. Jak pan odczytuje tego rodzaju opinie?

Mateusz Szczurek: Nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Spadek inwestycji wynika z całego szeregu czynników, wśród nich są te związane z polityką gospodarczą, a przede wszystkim z niepewnością dotyczącą regulacji w różnych sektorach, na przykład bankowym czy energii odnawialnej. Do tego dochodzą zmiany kadr w kontrolowanych przez państwo sektorach i firmach.

Mamy też do czynienia ze spowolnieniem inwestycji w samorządach, a tam może to wynikać ze zwiększonych kontroli, a w związku z tym przyjęcia przez samorządowców postawy, że bezpieczniej jest nic nie robić niż rozstrzygać ryzykowne przetargi, do których ktoś może się przyczepić. Pojawia się pytanie, na ile to spowolnienie jest bólem przejścia do nowego reżimu i nowych kadr, a na ile jest sprawą trwałą, szczególnie w sektorze publicznym.

Jesteśmy ponad rok po wyborach. Kiedy to się rozstrzygnie?

Nie wiem, mam nadzieję, że zmianę na lepsze zobaczymy jak najszybciej. Obserwując prace Ministerstwa Rozwoju, zakładam poprawę w obszarze inwestycji centralnych współfinansowanych z UE. Ale obawiam się, że niektóre z elementów, takie jak ograniczona skłonność do ryzyka, pozostaną z nami na dłużej.

Jak te informacje powinien czytać przeciętny człowiek, który słyszy, że rząd przewiduje w budżecie określony wzrost gospodarczy, a analitycy ostrzegają, że zapewne będzie on niższy? Podobnie jest z przewidywaniami dotyczącymi inwestycji. Czy w 2017 r. grozi nam kryzys?

Mamy do czynienia ze szczytem koniunktury. Bezrobocie jest na najniższym poziomie w historii – według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności w trzecim kwartale 2016 r. wyniosło zaledwie 5,9 proc. [1]. To doskonały wynik, który potwierdzają zgłaszane przez firmy problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. W takiej sytuacji najważniejsze dla dalszego rozwoju jest przede wszystkim zwiększenie aktywności zawodowej, czyli zachęcenie większej liczby ludzi do wejścia na rynek pracy.

Drugi ważny element to wzrost inwestycji i, wreszcie, większa wydajność środków produkcji. Wzrost wydajności był niezły przez ostatnie kilkanaście lat, ale aktualnie zwalnia. Zmieniają się wyzwania stojące przed polską gospodarką. Spowolnienie inwestycji jest dziś szczególnie niepokojące. Samo zmniejszanie bezrobocia rozwoju już nie podtrzyma, tym bardziej że bezrobocie z definicji nie może spaść do zera.

Maleją też oczekiwania wzrostu gospodarczego. Wicepremier Morawiecki dziś mówi, że nie należy wzrostu fetyszyzować, choć kilka miesięcy wcześniej zapowiadał jego przyspieszenie. Jarosław Kaczyński z kolei w wywiadzie dla agencji Reuters przyznał, że jest w stanie poświęcić część wzrostu gospodarczego dla realizacji swojej „wizji Polski”. Kilka dni wcześniej jednak udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”, w którym pytany o najważniejsze cele na przyszły rok mówił: „doprowadzenie do tego, by polepszył się wzrost gospodarczy”. Jaki wpływ mają takie niespójne komunikaty na wizerunek Polski jako rynku?

Zewnętrzne postrzeganie kraju ma znaczenie dla inwestycji. Chodzi o dostępność i cenę finansowania zagranicznego, finansowania rosnącego deficytu budżetu czy potrzeb pożyczkowych przedsiębiorstw. Z tym nie ma problemu, kiedy w gospodarce światowej jest dobrze. Kiedy jednak koniunktura się odwraca, nagle selektywność inwestorów staje się znacznie wyższa i zaczynają przeszkadzać rzeczy, które nigdy nie przeszkadzały, np. niepewność prawa, podejście do jednorazowych dochodów budżetowych, które można przeznaczyć na zmniejszenie długu albo na krótkotrwałe finansowanie programów, które są kosztowne na stałe. To wszystko zaczyna boleć wtedy, kiedy dzieje się źle.

A teraz dzieje się dobrze czy źle?

Wiele lepiej nie będzie. Ciągle jesteśmy w sytuacji, gdy stopy procentowe na świecie, a szczególnie w Europie, są bardzo, bardzo niskie. Ale nieznaczne nawet zwiększenie stóp procentowych w USA szybko przekłada się na rynek obligacji i koszty obsługi długu także w Polsce. To zmniejsza pole manewru we wszystkich innych wydatkach publicznych.

Co z kolei przełoży się na spadek wzrostu PKB. Czy to ważny wskaźnik czy – jak mówi dziś wicepremier Morawiecki – „fetysz”?

Zgoda, że PKB nie jest bezpośrednią miarą dobrobytu. Taki sam wzrost PKB może być lepszy i gorszy dla poszczególnych grup obywateli, co widać na przykładzie Polski i Czech. Jeżeli spojrzymy na różnice pomiędzy PKB tych dwóch krajów a konsumpcją finalną albo dochodem narodowym brutto, to okazuje się, że te różnice są niewielkie w przypadku Polski i duże w przypadku Czech.

Dlaczego?

Dlatego że owoce wzrostu gospodarczego w lepszym stopniu są dzielone przez Polaków niż przez Czechów, gdzie większa część dochodu krajowego nie pozostaje w dyspozycji czeskich pracowników.

Czyli co się z nimi dzieje?

Mechanizmy są różne. Może to wynikać np. z podziału dochodów lub większego udziału zysku przedsiębiorstw zagranicznych, które w formie dywidend są transferowane dalej za granicę. Inwestycje zagraniczne, w formie czy to obligacji skarbowych, które finansują deficyt budżetowy, czy to inwestycji bezpośrednich – fabryk budowanych przez inwestorów – nie są za darmo. Oczekuje się z nich zwrotu i ten zwrot trafia do zagranicznych inwestorów. To jest koszt, który często warto ponieść, ale z którym trzeba się liczyć, np. podejmując decyzję o wyższych wydatkach społecznych. W ten sposób zużywa się przecież krajowe oszczędności i w większym stopniu uzależnia kraj od zagranicznego finansowania – z powyższymi efektami ubocznymi.

Wróćmy jednak do samego wzrostu PKB.

PKB dosyć dobrze oddaje to, co dzieje się z zamożnością mieszkańców. Rzadko zdarza się tak, by silny wzrost gospodarczy nie współgrał z poprawą warunków życia większości obywateli. Co więcej, bez wzrostu gospodarczego nie sposób mówić o większej mobilności społecznej, wyrównywaniu szans, realizacji programów socjalnych itd. Wzrost PKB tego wszystkiego nie gwarantuje, ale umożliwia. Z tego punktu widzenia jednak „fetyszyzowałbym” wzrost gospodarczy. Spójrzmy zresztą na wzrost płacy minimalnej przez ostatnie 10 lat, aktywność zawodową, wzrost zatrudnienia czy też inne wskaźniki cywilizacyjne – one pokazują, że wzrost PKB w Polsce był korzystny dla większości obywateli.

To, co pan mówi, idzie w poprzek narracji, która zdominowała ostatnie wybory. PiS dochodził do władzy, mówiąc właśnie o tym, że owoce wzrostu muszą być dzielone bardziej sprawiedliwie. Sam Jarosław Kaczyński przekonuje, że jednym z głównych zadań jego partii jest przekierowanie strumienia pieniędzy do tych Polaków, którzy stracili na transformacji. A pan twierdzi, że na tle Czech polski PKB jest dzielony równomiernie i na podstawie długotrwałych trendów widać, że ważne dla dobrobytu obywateli wskaźniki znacząco się poprawiły. Dlaczego więc Polacy zagłosowali na partię, która mówi, że to wszystko było robione źle?

Cały tekst wywiadu TUTAJ

Mateusz Szczurek

ekonomista, doktor nauk ekonomicznych (University of Sussex), w latach 2011–2013 główny ekonomista grupy ING na region Europy Środkowej i Wschodniej. W latach 2013–2015 minister finansów w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Obecnie wiodący ekonomista regionalny Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, członek Europejskiej Rady Fiskalnej i adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Łukasz Pawłowski

publicysta i sekretarz redakcji „Kultury Liberalnej”, z wykształcenia socjolog i psycholog, doktor socjologii.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka