Kultura Liberalna Kultura Liberalna
66
BLOG

Michel Déon i francuska prawica literacka lat 50.

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Faszyści? Reakcjoniści? Prawicowi anarchiści? Nazwani przez swoich adwersarzy huzarami, byli pierwszym powojennym francuskim pokoleniem, które sprzeciwiło się lewicy, gaullistom i mitowi zwycięskiej Francji.
Kiedy w grudniu zeszłego roku zmarł Michel Déon, o jego śmierci pisały najważniejsze francuskie gazety. Wszystkie w podniosłym tonie, z należną zmarłemu atencją. W końcu żegnano matuzalema francuskiej literatury. Déon żył 97 lat. Pozostawił po sobie ponad czterdzieści tomów powieści, opowiadań, sztuk teatralnych, listów i utworów dla dzieci. Jego sylwetce i twórczości poświęcono jeden z prestiżowych zeszytów L’Herne. Od 1978 r. należał do grona „nieśmiertelnych”, czyli członków Akademii Francuskiej. „Był jej pamięcią i sumieniem” – mówiła dziennikarzom Hélène Carrère d’Encausse, historyczka i sekretarz tego najstarszego w Europie towarzystwa naukowego [1].

W Polsce – cisza. O odejściu pisarza nie zająknęła się nawet Polska Agencja Prasowa. W sumie temu milczeniu trudno się dziwić. Kto z polskich czytelników umie wymienić choćby jednego członka Akademii Francuskiej? I kto czytał książki Déona, z których nad Wisłą ukazały się tylko dwie: wydana w latach 1973 r. powieść „Liliowa taksówka”, która kilka lat później została zekranizowana przez Yves’a Boisseta z Fredem Astaire’em, Charlotte Rampling i Philippe’em Noiretem w rolach głównych, oraz opowiadanie dla dzieci „Tomek i nieskończoność”?

O Michelu Déonie warto jednak pamiętać z innych powodów niż szacunek dla francuskich literackich sław. Ten nobliwy akademik, wytrawny stylista i zapamiętały podróżnik był ostatnim żyjącym przedstawicielem tzw. szkoły dezynwoltury, a więc nieformalnej grupy pisarzy zwanych huzarami, których najbardziej intensywna działalność twórcza przypada na lata 50.

Wiarusy i huzarzy

Kim byli huzarzy? I skąd wzięła się ta dość enigmatyczna nazwa? Pierwszy raz określenie to pojawiło się w 1952 r. w grudniowym numerze „Les Temps Modernes” – pisma skupiającego sartre’owską lewicę. Jego autorem był młody, niespełna 23-letni krytyk Bernard Frank, który w pamiętnym artykule „Grognards et hussards” (Wiarusy i huzarzy) postanowił rozprawić się ze wschodzącymi gwiazdami młodej francuskiej prawicy literackiej. Oprócz Déona – którego akurat Frank nie wymienił, lecz który był potem kojarzony z grupą – w tekście do zaszczytnego grona faszystów zostali zaliczeni Roger Nimier, Antoine Blondin i Jacques Laurent. Wszystkich ich łączyły wiek (w momencie zakończenia wojny mieli mniej więcej po 20 lat), zamiłowanie do prowokacji i nieufność wobec moralizatorskich zapędów zarówno komunistów, jak i gaullistowskich republikanów. Ich literackimi mistrzami byli pisarze kojarzeni raczej z prawą niż lewą stroną. Nad ich pisarską karierą czuwał m.in. François Mauriac, któremu akurat trudno zarzucić nadmierny radykalizm, ale również takie postacie, jak Jacques Chardonne czy Paul Morand – zagorzali petainiści, uwikłani w czasie wojny w kolaborację z Niemcami.

Frank wytknął młodym pisarzom powyższe afiliacje i ukuł zgrabne, zapadające w pamięć porównanie do starych wiarusów i młodych huzarów. W tym ostatnim przypadku bezpośrednią inspiracją był dla niego tytuł głośnej powieści Nimiera „Le hussard bleu” (Niebieski huzar, 1950), której główny bohater, François Sanders, zbyt młody, by walczyć w ruchu oporu, w momencie wyzwolenia zaciąga się do XVI regimentu huzarów, z którym zostaje wysłany do Niemiec, by polować na resztki ukrywających się nazistów. Słowo „huzarzy” jest więc w pierwszym rzędzie nazwą obejmującą konkretne pokolenie, które weszło w dorosłe życie tuż po zakończeniu niemieckiej okupacji.

Figury wiarusa i huzara mają jednak u Franka również inną konotację i łączą się ściśle z napoleońskim imaginarium. Wiarusy to najstarsi i najwierniejsi członkowie Gwardii Cesarskiej, huzarzy to młodzi, niedoświadczeni żołnierze – krnąbrni i pełni brawury. Huzarami mieli być Nimier, Laurent i Blondin. Wiarusami – burżuazyjni, zachowawczy krytycy starszego pokolenia w rodzaju Roberta Kempa czy Émile’a Henriota. Obie grupy różniły się wiekiem, lecz według Franka łączyło je ze sobą silne ideowe powinowactwo. Pomimo tego, że huzarzy uważali się za wolnych, nieobciążonych balastem przeszłości ani żadnymi moralnymi pętami twórców, w istocie podążali utartą ścieżką swoich konserwatywnych poprzedników.

Na złość lewicy


Cały tekst TUTAJ


Piotr Kieżun

szef działu recenzji książkowych w „Kulturze Liberalnej”. Pasjonat pływania, autor bloga o historii tej dyscypliny sportowej „Świat wpław”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura