Kultura Liberalna Kultura Liberalna
883
BLOG

Kim pan jest, panie Bannon?

Kultura Liberalna Kultura Liberalna USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
W ciągu pierwszych dwóch tygodni swojej prezydentury Donald Trump zdążył już zagrozić inwazją Meksykowi, wojną Iranowi, rzucić słuchawką w trakcie rozmowy z premierem Australii, parokrotnie pochwalić Putina i dość jednoznacznie opowiedzieć się za rozpadem Unii Europejskiej. Kto stoi za działaniami nowego prezydenta?

Nie wiem jak Państwa, ale mnie już żarty z Trumpa w „Saturday Night Live” przestały bawić. Kiedy Trump wybierał członków swojego gabinetu, optymiści (do których nie należę) wskazywali na kilku rozsądnych ludzi, takich jak gen. James Mattis czy gen. John Kelly, którzy mieliby stanowić gwarancję, że polityka zagraniczna nowej administracji będzie mniej lub bardziej przewidywalna. Nawet sekretarz stanu, były prezes Exxon Mobil, Rex Tillerson, choć ze zrozumiałych względów kontrowersyjny, miał jakoś równoważyć porywczego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, gen. Michaela Flynna.

Tymczasem w ciągu pierwszych dwóch tygodni swojej prezydentury Donald Trump zdążył już zagrozić inwazją Meksykowi, wojną Iranowi, rzucić słuchawką w trakcie rozmowy z premierem Australii, parokrotnie pochwalić Putina i dość jednoznacznie opowiedzieć się za rozpadem Unii Europejskiej. Aha, i według Associated Press chce dowiedzieć się więcej o polskich działaniach zaczepnych na Białorusi (sic!). Wszystko to stanowi, oczywiście, wdzięczny obiekt żartów, ale kiedy rzeczywistość przypomina political fiction – i to raczej „Doktora Strangelove” niż „Prezydenckiego pokera” – mało komu jest do śmiechu.

„SNL” może sobie przedstawiać Trumpa jako marionetkę w ręku jego najważniejszego doradcy, Steve’a Bannona, ale problem jest poważny. Mattis, Kelly czy Nikki Haley, nowa ambasador USA przy ONZ (która ostatnio ostro skrytykowała Rosję), sprawiają wrażenie rozsądnych konserwatystów, ale pierwsze dwa tygodnie prezydentury pokazały, że Donald Trump zamierza prowadzić politykę zagraniczną osobiście. Model ten doprowadził do perfekcji Richard Nixon, u którego Departament Stanu pełnił rolę fasadową, a prawdziwe decyzje – z dala od senackiej kontroli – podejmowała Rada Bezpieczeństwa Narodowego pod kierownictwem Henry’ego Kissingera. Nigdy jednak nie było najmniejszych wątpliwości, kto w układzie Nixon–Kissinger odgrywał rolę nadrzędną, a poza tym nikt nie wątpił w kompetencje obu wyżej wymienionych.

Jak wiadomo z różnych źródeł, Trump nie lubi słuchać rad, ale jeśli ktoś już ma na niego wpływ, to przede wszystkim ten, kto ma do niego dostęp. Dlatego właśnie, znacznie bardziej niż głupie i buńczuczne tweety prezydenta, niepokoić powinny instytucjonalne zmiany, do których doszło w Białym Domu. Bannon, i tak już czołowy doradca w sprawach politycznych, będzie miał teraz bezpośredni wpływ na sprawy międzynarodowe. To jego kontakty sprawiły, że pierwszym zagranicznym politykiem, z którym spotkał się prezydent elekt, był Nigel Farage; to pod jego kierownictwem powstał niesławny zakaz wjazdu do USA obywateli siedmiu muzułmańskich krajów; teraz wreszcie to on został powołany przez Trumpa do Rady Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council).

Cały tekst TUTAJ

Piotr Tarczyński

doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce, historyk i amerykanista. Interesuje się latynoamerykańskimi dyktaturami oraz związkami polityki i kultury popularnej w Stanach Zjednoczonych. Tłumaczy książki.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka