Kultura Liberalna Kultura Liberalna
60
BLOG

„Renowacja” po moskiewsku

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
14 maja na moskiewskim prospekcie Sacharowa mieszkańcy Moskwy protestowali przeciwko przyjęciu ustawy o wyburzeniu 4,5 tys. budynków mieszkalnych, tzw. chruszczowek. W manifestacji brało udział – według różnych danych – od 7 do 20 tys. uczestników.

W porównaniu z marcowymi protestami, które zakumulowały frustrację Rosjan z ponad 80 miast i stanowiły największą antyrządową manifestację od 2011 r., moskiewski mityng wydaje się dość skromny. Abstrahując jednak od jego liczebności, emocje wzbudza cel protestu – a więc obrona przed „renowacją” znacznej części stolicy Rosji, która może dotknąć ponad 1,5 mln ludzi.
Projekt obecnego mera Moskwy, Sergieja Sobianina, jednoczy moskwian – aczkolwiek nie w taki sposób, w jaki chciałoby tego merostwo. Na prospekt Sacharowa przybyły różne grupy mieszkańców stolicy – tych z centrum i z przedmieść, zaangażowanych politycznie i niebędących nigdy na jakiejkolwiek manifestacji. Przybyli, aby zaprotestować przeciwko planom tzw. renowacji.

Życie i los „chruszczowek”

O co w niej tak naprawdę chodzi? Na początku tego roku Sobianin spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem, by przedstawić głowie państwa program wyburzenia moskiewskich czteropiętrowców, popularnie nazywanych „chruszczowkami”. Te budynki mieszkalne – zazwyczaj z cegły bądź z wielkiej płyty – budowane były masowo za rządów I sekretarza Nikity Chruszczowa, stąd ich nazwa. Merostwo plan ich zburzenia uzasadnia złym stanem technicznym i wielkimi kosztami renowacji – według moskiewskich władz taniej jest je zburzyć i wybudować nowe bloki z nowoczesnych materiałów. Istotnie, część z tych czteropiętrowców jest w opłakanym stanie.

Początkowo projekt miał dotyczyć lokalów mieszkalnych, w których żyje – według ocen merostwa – 1,6 mln ludzi. 10 marca plan przybrał postać ustawy, która trafiła pod obrady Dumy Państwowej. 20 kwietnia projekt został przyjęty w pierwszym czytaniu – „za” głosowało 397 deputowanych, 4 – „przeciwko”, 1 wstrzymał się od głosu. Procedura wywołała szereg kontrowersji wśród moskwian. Największe wątpliwości budziło pytanie o nowe lokale dla wysiedlonych – w jaki sposób budynki będą wyceniane, jak władza może pomóc mieszkańcom w przeprowadzce, czy prywatne środki włożone w np. remont zostaną zwrócone. Odpowiedzią władz były konsultacje, podczas których przedstawiciele merostwa mieli szczegółowo ten program wyjaśnić i uspokoić społeczeństwo.

Konsultacje planowano zorganizować dla mieszkańców wszystkich okręgów Moskwy, ale władze bardzo szybko odwołały większość spotkań. W efekcie przeprowadzono je jedynie w trzech częściach terytorialnych Moskwy. Nic więc dziwnego, że sale pękały w szwach, a ludzie – niemieszczący się w głównym pomieszczeniu – odsyłani byli do innych pokoi, gdzie mogli obejrzeć transmisję rozmów. Atmosfera była gorąca – przedstawiciele władzy nerwowo próbowali uspokoić mieszkańców. Padły wzajemne oskarżenia – merostwo oskarżono o łamanie konstytucji oraz przeprowadzanie kolejnej, przymusowej „kolektywizacji”.

W rezultacie program został znacząco okrojony. 2 maja opublikowano pełną listę domów – razem z interaktywną mapą – które podlegają planom renowacji. Było ich prawie dwa razy mniej – w marcowej wersji projektu znajdowało się 8 tys. bloków przeznaczonych do wyburzenia, teraz jest ich 4,5 tys. Zmniejszenie liczby budynków wzbudza wątpliwości z wielu powodów. Okazuje się, że na liście figurują nie tylko typowe „chruszczowki”. Zrównane z ziemią mają być także budynki pochodzące z innych okresów, o diametralnie odmiennej architekturze. W spis włączono między innymi 111-letnią kamienicę i bloki mieszkalne z okresu stalinowskiego.

Nie jest znany także powód, dla którego zmniejszono liczbę gmachów – Sergiej Sobianin ogłosił, że na liście figurują jedynie te budynki, które znajdują się w niezadowalającej kondycji, a których mieszkańcy w co najmniej 2/3 zgadzają się na „renowację”. Skąd merostwo posiada te dane – nie wiadomo. Te niejasności jeszcze bardziej obniżają wiarygodność władz i skłaniają do szukania innych przyczyn programu. „Oczyszczone” z mieszkańców połacie terenu – bardzo często położone w doskonałych punktach komunikacyjnych – można przecież sprzedać z wielkim zyskiem deweloperom. Zarobi na tym nie tylko miasto, ale i jego włodarze.

Kreml trzyma rękę na pulsie

Cały tekst TUTAJ

Filip Rudnik

student Studium Europy Wschodniej UW. Uczestnik projektu Young Elections Observers, który dotyczył e-obserwacji wyborów parlamentarnych w Federacji Rosyjskiej. Interesuje się europejską częścią przestrzeni postsowieckiej. Współpracownik „Kultury Liberalnej”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka